sobota, 25 maja 2013

Recenzja ,,Męskiej sprawy''

 Drugoklasiści w piątek obejrzeli film krótkometrażowy pt. ,,Męska sprawa''. Przypomniałam sobie, że w ubiegłym roku szkolnym etiudę tę w ujmujący sposób zrecenzowała jedna z uczennic ówczesnej klasy III B. Może znajdziecie chwilkę i przeczytacie fragment jej wypowiedzi, zestawicie ją ze swoim poglądem na rzeczywistość ukazaną przez Sławomira Fabickiego. Ciekawe, czy Wasze odczucia są podobne czy zupełnie inne?
Oto fragment recenzji:



Life is brutal
Komputer włączony, głośniki podkręcone, duży ekran gotowy, zapada ciemność. Seans filmowy czas zacząć! Niejaka „Męska sprawa”. Muszę przyznać, że już sam tytuł kojarzy mi się kiepsko. Przecież jak męskie to pewnie o samochodach, jakichś wyścigach, robotach, przecież to nie dla mnie... Ale czekam, bo nigdy nic nie wiadomo, nie oceniajmy filmu po tytule…
Mija minuta po minucie. Oglądamy. Cisza, kompletna cisza. (W naszej klasie to niecodzienne zjawisko) I coraz szerzej otwieramy oczy, każdy na swój sposób wchodzi w świat filmu. Nawet nie wiem, kiedy mija 26 minut. Koniec, światła włączone, a ja nadal patrzę w ekran, chociaż już dawno lecą napisy. Czuję takie wewnętrzne zamurowanie, zawieszenie, coś dziwnego... Ta dwudziestokilkuminutowa etiuda zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nigdy wcześniej nie sądziłam, że tak krótki film może człowiekowi przekazać tyle różnorodnych myśli. Pełno pytań w głowie. „Dlaczego tak jest?”, „Dlaczego ludzie są tak bezmyślni?”, ,,Dlaczego krzywdzą niewinne dzieci?’’, a na końcu najważniejsze: „Co będzie dalej, jak to się wszystko skończy?” Odpowiedzi raczej nie poznam na żadne z nich, ale o to właśnie chodzi w dobrym filmie, ma skłonić do myślenia, do zadawania pytań, nawet jeśli to są pytania bez odpowiedzi.
Bądźmy szczerzy, temat, który poruszył reżyser, jest bardzo powszechnym problemem. Ukazanie przemocy rodzinnej nie jest łatwe, a co dopiero w tak krótkim filmie. Bartek grany wiarygodnie przez debiutanta Bartosza Idczaka, jest 13-letnim chłopakiem, gra w piłkę nożną w szkolnej drużynie, nie jest zbyt grzecznym uczniem. Ma młodszego brata, mamę i… tatę. Na pozór, zwykła rodzinka jakich wiele dookoła. Chłopak ma także swojego czworonożnego przyjaciela, który wabi się Bukiet. To, co ich łączy, to sposób, w jaki obchodzi się z nimi życie – brutalny i niesprawiedliwy. Bukiet jest stary, schorowany, przebywa w schronisku, gdzie ma zostać uśpiony. Ojciec Bartka właśnie na synu odreagowuje swoje niepowodzenia. 13-latek znosi po męsku wszystkie ciosy zadawane skórzanym pasem. Matka jest bezradna niczym plastikowe lalki, których składaniem zarabia na życie. Bartek cierpi, ale ukrywa blizny pod dresem, nie chce, żeby ktoś się nad nim litował. Bardzo mocna jest scena będąca punktem kulminacyjnym, gdy wuefista Bartka (świetna rola Mariusza Jakusa) odkrywa jego skrzętnie skrywaną tajemnicę. Emocje sięgają wtedy zenitu. Czy rzeczywiście nauczyciel będzie aniołem stróżem nastolatka? Czy udźwignie ten ciężar?
Tego nie wiem, jednak dla mnie ważne jest to, że reżyser poddał ostrej krytyce świat dorosłych. Są przecież tacy, którzy sami nie radzą sobie z własnym życiem, nie mówiąc już o odpowiedzialnym wychowywaniu dzieci. To, co dla mnie jest najbardziej ujmujące w obrazie Fabickiego to szczerość i demaskowanie obłudy. Pokazuje ,,ciemne’’ strony życia (nieprzypadkowo obraz jest czarno-biały), tak chętnie skrywane w kolorowych telenowelach, które aż mdlą od nadmiaru lukru. Fabicki tymczasem mówi: life is brutal. Przemoc w rodzinie to fakt i nie można się oszukiwać, że tak nie jest. Nie można zamykać oczu i uszu na to, co dookoła. Może to właśnie za ścianą rozgrywa się dramat. Dlatego też film ,,Męska sprawa’’ odbieram jako protest wobec społecznej znieczulicy. Ma wstrząsać i rzeczywiście to robi. Niesamowity, wręcz symboliczny jest dla mnie kadr z ostatnich sekund filmu. Oczy dziecka i psa wyrażające... no właśnie, tego nie będę już zdradzać. To trzeba obejrzeć. Koniecznie. A ja mam nadzieję, że na kolejnym zastępstwie również ujrzę film z pakietu ,,Filmoteki Szkolnej’’. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz